Aktualnie w kinach takie dzieła jak "Porady na zdrady", "Barbie w świecie gier", "Ciemniejsza strona Greya" czy "PolandJa". Absurdalnie okrojona dystrybucja porządnego kina - "Manchester by the Sea" czy "Elle". A "Fences" olane po całości. Pozostaje co? Iść na "PolandJa", a wieczorem wypić browara pod hulańce celebrytów na lodzie i zapuścić Zenka Martyniuka?
To jest biznes, sprzedajesz to co ludzie chcą kupić. Na szczęście są jeszcze kina niezależne, ale nie ma się co obrażać, ja na to też bym nie poszła do kina.