PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=97088}

21 gramów

21 Grams
7,6 146 577
ocen
7,6 10 1 146577
6,8 28
ocen krytyków
21 gramów
powrót do forum filmu 21 gramów

Troje na drodze

ocenił(a) film na 9

Trójka bohaterów, Christine, Jack i Paul, którzy od chwili wspólnego spotkania będąc ‘skazani na siebie’, doświadczyła od losu ogromną dawkę wręcz niewyobrażalnego cierpienia, z którym każdy z nich za pomocą różnych środków i form ekspresji oraz chwilowych uśmierzaczy, na różny sposób starał sobie poradzić. Lecz im bardziej uciekali, izolowali się od siebie nawzajem, tym bardziej odczuwali potrzebę bycia ‘tylko razem’ jak Christina i Paul, a także Jack, który w ucieczce pod każdą postacią widział szansę na ukojenie bólu i powracających wyrzutów sumienia. Jedynie będąc z drugą osobą mieli szansę odczuć ulgę, by łatwiej znieść cały odczuwany ból, stratę, poczucie winy, niekończące się wyrzuty sumienia, które niebezpiecznie zaczęły przejmować nad nimi kontrolę. Na szczęście w tym ich rozpaczliwym, nasyconym silnymi i przeciwstawnymi uczuciami, położeniu znalazło się też miejsce na nadzieję i próbę przełamania wzajemnych oskarżeń, żalu i nienawiści...

Wszystkie porozrzucane, całkowicie pomieszane w filmie wątki i ich pozorna niespójność stworzyły w finale zaskakująco oryginalną opowieść o miłości i nienawiści z pogranicza życia i śmierci, które w niezwykle intensywny sposób odczuwała trójka jego głównych bohaterów i co na zawsze odmieniło ich los.

O tym i nie tylko opowiada w swoim niezwykle przejmującym, prawdziwym filmie Alejandro Gonzáles Inárritu, dając nam ‘kod dostępu’ do świata swoich bohaterów, pełnego poczucia straty, krzywdy i rozżalenia, pozwalając nam go krok po kroku odkrywać, aby się przekonać jak bardzo potrzebowali siebie nawzajem aby móc egzystować. Wspólne spotkanie pokazało im, że na pewne rzeczy człowiek nie ma wpływu, bo nieszczęścia nie da się przewidzieć, przyrównać do prostego wzoru matematycznego i jakiejkolwiek liczby, nawet ‘Pi’, by mieć nad nim pełną kontrolę oraz zupełnie nieoczekiwanie ‘połączyło ich w tym śnie’ znanym pod nazwą życiem.


‘The earth turned to bring us closer,
it spun on itself and within us,
and finally joined us together in this dream…’
/The Earth Turned to Bring Us Closer/ ~ Eugenio Montejo











użytkownik usunięty
cherry


Nie sposób uciec przed życiem, dopóki tętni w nas krew.

I w słowach Christiny po stracie męża i dwóch dziewczynek, że życie dla niej nie toczy się dalej, wyczuwam może nie tyle fałsz, co wielką słabość ludzką w ogóle.
Wszyscy bohaterowie są słabi – wszyscy potrzebują szczudeł. Być może to bardzo ludzkie, ale mnie samą równocześnie dogłębnie irytujące.

Takie nieustające stwierdzenie na własną obronę: jesteśmy TYLKO ludźmi. Otóż jesteśmy AŻ ludźmi i nie wolno nam z jednej strony całkowicie do upadłego poddawać się tragedii a z drugiej strony, gdy tylko zorza jakaś zaświta (w tym przypadku Christina w obliczu kształtującego się ciążowego brzucha), rozpływać się w euforii. Ani jedno nie jest warte naszego bólu ani drugie aż tak zawrotnego wzniecania w sobie uczucia szczęścia.

To samo Jack – jest po prostu koszmarnie upiorny z tym swoim oddaniu Chrystusowi, żeby znienacka popaść w odwrotność – rozumiem co się zadziało, rozumiem wydarzenie – niezręcznie tu nawet mówić o banale tego wydarzenia, bo że wydarza się na co dzień nie znaczy, że nie ma wartości - jak powiedziałaś w swojej recenzji - o wiele wyższej niż tytułowe 21 gramów. Tytuł oczywiście jest przewrotny. Zaświadcza też o przewrotności samego Paula, który w liczbach doszukuje się sensu istnienia, a to taka jedna z liczb. Być może zresztą samo ‘21’ znaczy dla niego a może dla reżysera o wiele więcej. Ciekawe skądinąd, czy np. oddana przez Paula sperma też ważyła 21 gramów? W końcu można by powiedzieć, że żona Paula, wyciągnęła z niego duszę nawet dając mu do podpisu ‘cyrograf’. Odnoszę wrażenie, że bohaterowie tego filmu wysysają się wzajemnie na więcej niż przysłowiowe 21 gramów.

Ja w tym filmie nie dostrzegam nienawiści – chęć zemsty tak, ale nie nienawiść – do kogóżby – do losu? Chociaż jest jakby mowa o odwracaniu się od Boga. Czy ktoś z nich wspomina, że Bóg to pojęcie abstrakcyjne? A może to już z innego filmu? Jack ma jakieś koszmarne pretensje do swojego Jezusa. Dla mnie bełkot. W ogóle takie ściąganie Boga do naszego wymiaru wykracza poza granice mojego pojmowania.

Nie mam też dobrych odczuć w sprawie wymieszania elementów układanki. M.in. z tego względu, że odbiera to podstawowej fabule tak istotne dla każdego rodzaju filmu chwile narastającego napięcia. Ale sam zabieg ciekawy – nawet prowadzący jakby w tym kierunku, że być może wydarzenia życia wcale nie mają albo nie muszą mieć chronologii, która nam wydaje się jedynie prawidłowa. A może nasze życie z jakiegoś miejsca w kosmosie wcale nie jest znowu takie linearne? Może jawi się raczej jako układanka Innáritu właśnie? Może takie jest postrzeganie nas na ziemi z innych wymiarów?

‘Kod dostępu’ – dobrze powiedziane. Jakoś tak się dziwnie bohaterowie otwierają za fizycznym dotknięciem – na to wychodzi, że samotność nam nie służy – ciekawe czemu – nawet biblijnemu Bogu samotność nie służyła – a tyle by nam bólu oszczędził....

Najbardziej tajemniczy a może i wiedzący pozostaje Paul. Dotknięty też innym rodzajem cierpienia. Zżerany przez właściwą mu dociekliwość, zagrożony śmiertelną chorobą. Czyżby był liczył, że nie doczeka się przeszczepu serca? Nie dostrzegam w nim chęci życia. W każdym razie najmniej w nim.

‘Połączeni we śnie życia’ – ciekawe kto ten sen śni? My sami?

ocenił(a) film na 9

To prawda, że w ’21 gramach’ reżyser pokazał ludzkie słabości, uczucie całkowitego zwątpienia, bezcelowość i desperację naszych dalszych poczynań. To właśnie świadczy o człowieczeństwie bohaterów, o ich błądzeniu w ciemnościach i nieumiejętności radzenia sobie z utratą bliskiej osoby. Bo czy my wszyscy nie czujemy się najbardziej ludźmi w tych naszych wszystkich słabościach i niedoskonałościach? Bo te właśnie chwile totalnej rezygnacji tak naprawdę nas wzmacniają i niejednokrotnie budzą nas z uśpienia, w którym się znajdowaliśmy pozwalając dostrzec obok nas również innych.

Najlepszym tego przykładem jest Jack, którego jak to świetnie określiłaś ‘upiorna wiara’ w połączeniu z równie silnym jej odrzuceniem na skutek doświadczonych od życia przykrych niespodzianek doprowadza niemal na skraj załamania nerwowego. Jego postępowanie jest tak skrajne, że w tym swoim własnym dość specyficznym sposobie odczuwania i wyrażania emocji, jest dla mnie jak najbardziej postacią z krwi i kości, odczuwający tak naprawdę strach przed karą i odrzuceniem przez Boga za popełnione winy, a którego fenomenalnie odegrał na ekranie Benicio Del Toro. Dla mnie to właśnie jego postać stanowi największy kontrapunkt dla pozostałej dwójki, rozumiejąc wszystko w wyolbrzymiony, pokręcony lecz głęboko ludzki sposób.

Wszystkie uczucia między bohaterami znajdują się według mnie na różnych biegunach. Z jednej strony miłość Christiny i Paula, z drugiej pragnienie śmierci Jacka połączona wręcz z nienawiścią, którą zdawała się być przepełniona pełna goryczy Christina chcąc się na nim zemścić.

Natomiast postacią najbardziej tajemniczą również dla mnie pozostaje Paul, który miał największe prawo do obarczania winą losu za swoje położenie na granicy życia i śmierci, który zupełnie nieoczekiwanie okazał się z nich wszystkich najsilniejszy. Zamiast pogrążać się w desperacji, którą równie mocno odczuwał, dzięki swojej lekko ironicznej i zarazem matematycznej postawie wobec losu odnalazł w sobie siłę by odszukać dawcę serca. Wybrał więc życie oraz przywrócenie go innym, a ta postawa jest godna największego szacunku.

Jeśli chodzi o sposób opowiedzenia rozgrywających się na ekranie wydarzeń to według mnie tradycyjna forma narracji filmu nie miałaby takiej siły i nie byłaby w stanie tak intensywnie określić wzajemnej relacji bohaterów, gdyby nie te wszystkie poszarpane i pomieszane wątki z ich życia, które dopiero w całości nabierają sensu i tłumaczą poszczególne ich zachowania determinujące zarówno przeszłość jak i teraźniejszość. Bo czyż nasze niby poukładane życie nie przypomina takich właśnie połączonych ze sobą drobnych, pourywanych części, które o wiele bardziej jesteśmy w stanie przywołać w pamięci niż jedno całe wydarzenie. Bo to co zazwyczaj pamiętamy to właśnie takie poszczególne wątki, strzępy, skrawki zdarzeń, które łączą się w jedną układankę jaką stanowi cel naszej egzystencji. Dlatego właśnie obraz Inárritu jest filmem zdecydowanie wielowymiarowym, którego można odczytać na wiele różnych sposobów.

Tak samo jak wielość postrzegania i interpretacji tytułowych ‘21 gramów’, którego nazwa jest zdecydowanie przewrotna. Może być odczytywana jako ciężar duszy ludzkiej lub winy oraz wszystkich odczuwanych słabości bohaterów, a może równie dobrze oznaczać ciężar naszego życia, które jednak waży o wiele, wiele więcej niż jesteśmy w stanie czasem udźwignąć. Inárritu zdaje się jednak mówić, że możemy a nawet musimy spróbować go podnieść, jednak nie dla innych ale przede wszystkim dla samych siebie. Bo tylko wtedy będziemy w stanie dostrzec wokół nas inne równie samotne i potrzebujące pomocy jak my osoby, które śnią swoje ‘requiem dla snu’, pragnąc skrycie by ktoś ich wreszcie zauważył i najzwyczajniej w świecie obudził...

cherry

chcialam tylko dodac, ze powyzszy komentrz jest ode mnie - zapomnialam sie zalogowac poprzednio, M.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones